Odprawa w Tangerze to niesamowity burdel. Ale i tak jest lepiej niż w Ceucie czy dla porównania w Tunisie
Od razu widać kto pierwszy raz tu przyjechał bo stoi na samym końcu albo w kolejce która sie wogóle nie przesuwa no i najważniejsze - siedzi cierpliwie za kierownicą i nie trąbi :)
ale to się już wkrótce zmieni :)
W kolejce zaskakują mnie dwa pojazdy. Stary radziecki ZIŁ i jeszcze jakieś cudo którego marki nawet nie rozpoznaje. Oba to jakieś wojskowe ciężarówki - szacunek dla kierowców. Przyjechali aż z Niemiec. Fajny klimat.
Chwała Bogu że nie jestem ani mużynem ani Marokańczykiem. Ci są równo sprawdzani przez celników. Mnie tylko pytają czy nie przewożę jakiejś broni na polowanie :) i po sprawdzeniu jednego namiotu celnik każe mi jechać dalej. Wskakuje do auta i przeciskam się między dwoma rzędami aut jednocześnie przejeżdżając czyjąś torbę postawioną na środku.
Naruszam zapasy redbulla i gnam na autostrade do Casy żeby już być w domu jak najszybciej.